[PL / ENG] O tym, jak chora umyłam okna ;) My Actifit Report Card: April 14 2025

Czy może mi ktoś wytłumaczyć, jak to jest, że za młodu człowiek chorował i żył, a jak się włącza peseloza, to choruje i ma ochotę umrzeć? Kurczę, dawniej przeziębienie i człowiek działał, wychodził z domu, miał siły. I nie wiem, czy to, że teraz ja tak ciężko odczuwam te choroby, to fakt, że bombelki, że peseloza, czy może po prostu to, że zamiast leczyć się aspiryną czy jakimś Gripexem, ja do dyspozycji mam tylko Apap albo Ibuprofen.

Can someone explain to me how it is that when you were young you were sick and lived, and when PESELOSA (Personal Identification Card) kicks in, you get sick and feel like dying? Damn, in the past you would get a cold and you would act, leave the house, you would have the strength. And I don't know if the fact that I feel these illnesses so badly now is because of the bubbles, the PESELOSA (Personal Identification Card), or maybe it's just that instead of treating myself with aspirin or some Gripex, I only have Apap or Ibuprofen at my disposal.

W każdym razie dzień był okrutny. Byłam umówiona rano do fizjoterapeuty, jeszcze jakoś żyłam. Potem do lekarza z dwójką chorych Bombli, i tam - jeszcze jakoś doszłam. Gorzej było z powrotem, gdzie moje starsze dziecko, mimo choroby, wyciągnęło mnie na godzinną przechadzkę, bo zamiast Aldi, pójdziemy do Żabki. Efekt był taki, że pod koniec już gryzłam i ostatecznie musiałam go za rączkę zaciągnąć do domu w akompaniamencie głośnego ryku, bo on chciał się dalej chować po krzakach, a ja marzyłam o tym, żeby być już w domu i położyć się choć na sekundę.
Tak, wiem, zdjęcia nie oddają tych emocji. Ale naprawdę było mi fatalnie. Wieczorem wzięłam ibuprom i po prostu padłam, odłączyło mnie nie wiem kiedy, ale zapewne jakoś około 20. O 23.30 obudziłam się z cudownym uczuciem, że przestało mnie boleć całe ciało (ból jak przy gorączce, ale ja gorączki nie miałam od lat). Odwróciłam się na drugi bok i spałam już spokojnie.

Anyway, the day was cruel. I had an appointment with a physiotherapist in the morning, I was still alive somehow. Then to the doctor with two sick Bombli, and there - somehow I still made it. It was worse on the way back, where my older child, despite being sick, dragged me for an hour-long walk, because instead of Aldi, we would go to Żabka. The effect was that by the end I was already biting and finally I had to drag him home by the hand, accompanied by a loud roar, because he wanted to keep hiding in the bushes, and I dreamed of being home already and lying down for a second. Yes, I know, the photos do not convey these emotions. But I really felt terrible. In the evening I took ibuprofen and simply collapsed, I did not know when, but probably around 8 pm. At 11:30 pm I woke up with a wonderful feeling that my whole body stopped hurting (pain like with a fever, but I haven't had a fever for years). I turned over to the other side and slept peacefully.

Pomimo choroby umyłam okna!
Tak, tym oto kocikiem do okien. Byłam początkowo sceptyczna do tych robocików, ale dałam się skusić dobrymi recenzjami, i nabyłam, bo jakoś nie składało mi się na umycie okien przy dzieciach, a przecież okna w domu będą na tyle duże, że zakup uzasadniony przyszłościowo. Zwłaszcza, że budżetowy: ten robocik kosztował 326 zł - w wersji z dwoma spryskiwaczami. Jest też wersja bez spryskiwaczy za około stówkę, i widzę, że też chyba jest spoko, bo ja po prostu i tak te szyby spryskałam sobie moim płynem do okien, a kocik okienny sobie to wypucował jak należy.
Prawda, trzeba go przekładać, bo nie przeskakuje z okna na okno, trzeba też samemu umyć ramy, i przetrzeć kółeczko, które zostawia w miejscu start/stop. Ale i tak jest to mega ułatwienie, bo ramy przetarłam szybko kiedy on mył okno, a potem podczas jego dalszego pucowania zrobiłam zupę i pilnowałam próbujących mi wypełznąć na balkon dzieci.
Poza tym - jestem chora i główny wygryw był tu taki, że nie musiałam skakać po oknie i machać, bo jestem słaba.
Więc jestem zachwycona po pierwszym użyciu i chyba się serio zaprzyjaźnimy :)

Despite being ill, I washed the windows!
Yes, with this window kitten. I was initially skeptical about these robots, but I was tempted by the good reviews, and I bought it because I couldn't make myself to wash the windows when taking care of the kids, and after all, the windows at home will be big enough that the purchase was justified in the future. Especially since it was budget: this robot cost PLN 326 - in the version with two sprayers. There is also a version without sprayers for about a hundred, and I can see that it's probably okay too, because I simply sprayed the windows with my window cleaner anyway, and the window kitten cleaned it properly.
True, you have to put it to the window manually, because it doesn't jump from window to window, you also have to wash the frames yourself, and wipe the circle that it leaves at the start/stop point. But it's still a huge convenience, because I quickly wiped the frames while he was washing the window, and then while he was still polishing I made soup and watched over the children who were trying to crawl out onto the balcony.
Besides - I'm sick and the main advantage here was that I didn't have to jump on the window and wave, because I'm weak.
So I'm delighted after the first use and I think we'll become real friends :)