Stwierdziłem, że wiek nie ten (chociaż można studiować w każdym wieku), ale czego by nie pójść na studencką imprezę. Rzeszowskie Juwenalia w wydaniu imprezowiczów z Uniwersytetu Rzeszowskiego nazywają się KultURalia. Kupiłem bilet i weekendowym wieczorem dotarłem na miejsce.
Lineup sobotniego wieczoru mi odpowiadał - Happysad (znam, lubię, mam vinyle), pomiędzy BAMBI (nie znałem do soboty), Vito Bambino (znam, lubię, mam vinyle) - więc poszedłem.

Nagrałem Wam trochę, możecie posłuchać jak było (o ile YouTube nie wyrzuci filmów) 🙂 🙃

Czekając w kolejce (około 25 minut) z już kupionymi biletami, przebiłem się przez tłumy ludzi, zauważyłem, że po prawej stronie obok bandy można wejść najszybciej, raczej grzeczne nikt nie czekał w kolejce, trzeba było walczyć o swoje (ryć się w tłum, albo inni Cię wyprzedzali). Szybkie skanowanie kodu QR i byłem w miasteczku studenckim.

Happysad

Na koncercie Happysad byłem już kilka razy, pomimo tego, że repertuar aranżacji koncertowych znam to fajnie się słuchało. Grali utwory z różnych płyt, kapela ma trochę lat, na pewno znacie przynajmniej refren piosenki "Zanim pójdę".

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
To też nie diabeł rogaty.
Ani miłość kiedy jedno płacze
a drugie po nim skacze.
Miłość to żaden film w żadnym kinie
ani róże ani całusy małe, duże.
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
drugie ciągnie je ku górze.

Spodziewałem się, że znana i lubiana (według mnie) kapela będzie miała najwięcej osób, ale apogeum tłumów dopiero miało nastąpić.

Bambi

Nie znałem i nie kojarzyłem za bardzo artystki, widziałem że była u Kuby Wojewódzkiego, jakaś młoda raperka. Ksywa "Bambi" ponoć odnosi się do "świeżej krwi" w świecie rapu. Podobno artyskta Top1 na Spotify (tak zapowiadali ją na koncercie). Dziewczyna ma 20 lat i ciśnie rap, spoko pomyślałem, ale uciekłem z coraz bardziej osaczającego mnie tłumu (tabunu młodych studentów) po lany kufelek zimnego piwa. Kolejki po piwo duże (ogromne), ale nie śpieszyło mi się na ten występ, czekałem na VitoBambino. Okazało się, że był rozpierdzi*l - dosłownie! Taki muzyczny (dawno tylu przekleństw nie słyszałem od dziewczyny, która ma głos jak nastolatka - taki ciepły i miły), oraz taki w tłumie (dziewczyny skakały po koszach na śmieci, lał się alkohol itp.).

Vito Bambino

Na ten koncert czekałem najbardziej, bo nigdy nie słyszałem na żywo. Początkowo wydawało mi się, że jest dość kiepska słyszalność, ale przeniosłem się w inne miejsce bliżej środka i było okej. Tutaj słychać było grę na żywo (Bambi według mnie dużo leciała z playbacku), VitoBambino i jego ośmioosobowy zespół naprawdę fajnie się zgrywał, super było posłuchać tych numerów na żywo, tym bardziej bartało bo w 2025 roku mają nie grać koncertów, a naprawdę chciałem ich usłyszeć. Repertuar był głownie z najnowszej płyty, także elegancko brzmiały instrumenty dęte. Zagrał też kilka utworów z MęskiegoGrania. Ludzi na tym koncercie było najmniej.

KultURalia

Zastanawiam się czy było kultularnie. Hymmm, trochę inaczej niż na koncertach w czasach mojego imprezowania (albo ja nie doznałem takich dobrych imprez). Pierwsze co mnie zdziwiło, jak wiele osób pali papierosy, szczególnie elektroniczne. Na zdjęciach pewnie mało to widać, ale dymki (a raczej grube chmury) były puszczane cały czas. Wszystko spoko, ale było tego aż tyle że trzeba się było dobrze natrudzić, żeby znaleźć miejscówkę na koncercie gdzie nikt Ci swoich "oddechów" nie przekazuje. Gdzieniegdzie czuć było "maryśkę" ale to jeszcze małe zło. Smutno się patrzyło na dziewczyny ledwo trzymające się na nogach, były też takie co chodziły na czworakach, albo już "spały" i ktoś niósł na rękach. W tłumie blisko sceny też się działo, koncerty były przerywany kilkukrotnie, bo ktoś stracił przytomność zaliczył zgona.
Życie studenckie i imprezowanie rządzi się swoimi prawami.
Czy było kulturalnie? Pewnie dla każdego to słowo ma inny zakres kulturalności.