A family trip to the cinema – when laughter, emotions and popcorn join forces!/ My Actifit Report Card: Jan. 13 2025

Going to the movies as a family is like a "Mission Impossible" mission. First, you have to convince everyone that they really want to go. Then you have to determine what to watch, which is almost as complicated as peace negotiations. And in the end... Well, plan the budget, because the expedition for the six of us is, in short, a solid investment. But who cares when we have the opportunity to spend time together? This time, we took aim at the latest animation – "Moana 2: Ocean Adventures", which promised humor, adventure and lots of singing. Did it live up to expectations? I'm already revealing! But first... what our road to the cinema looked like.

Preparations – or controlled chaos

Let's start with the fact that every outing in our family is a logistical process that could be patented. The first stage? Dressing Victor. Our five-year-old has a unique talent for negotiating outfits. In the end, he went in Spiderman's pajamas, because "Spiderman likes movies too!".

Alex, as usual, was looking for his favorite backpack with Marvel heroes. Why does he need a backpack for the cinema? Nobody knows. But try telling him and you'll understand why UN negotiators have a tough job.

Oscar and Sara were the most "manageable", but Sara didn't miss the opportunity to dress Roni in a themed sweater – unfortunately, the dog stayed at home, but at least he looked like a real moviegoer.

Cinema – a small trip to Mars

We've arrived! All six of us entered the cinema like action heroes. Thanks to the Cinema City subscription, Adrian and I had tickets for free, so only 120 PLN was spent on the children. "Only" is, of course, a relative term, but for cinema, it's pretty good.

In the hall, the children sniffed out vending machines with cups with the characters of the film. Sara and Wiktor immediately began dramatic performances entitled "If I don't get a mug, I'll die". We had no choice – two mugs with characters and toppers from the film joined our cinema arsenal, adding 50 zlotys to the bill.

Drinks, popcorn and nachos, or... remortgaging

There are no compromises to the classic cinema set: popcorn for everyone, nachos together (although it always ends up fighting for the cheese sauce), cola and lemonade. Cost? A trifling PLN 230. Alex decided to make a "volcano sculpture" out of popcorn, which Wiktor accidentally spilled on the floor. As a result, we had two lessons – about geography and patience.

Movie – "Moana 2: Ocean Adventures"

Okay, and now let's move on to the highlight of the program – the film. If you remember the first part, you know that Moana was a story about adventure, independence and finding your place in the world. In the second part, we have even more of what we loved: humor, emotions and... songs that stay in your head long after the screening.

Moana embarks on another sea expedition to discover the mysterious islands of a lost civilization. She is of course accompanied by the irreplaceable chicken Hei Hei and Maui, who this time struggles with an identity crisis – can she be a hero if she sometimes behaves like a villain?

There are new characters, including the amazing ocean priestess Lania, who steals every scene she appears in. The theme of friendship between her and Moana is one of the most beautiful elements of the film.

Memorable Songs

Music? It's a real hit! I don't know who was more happy with the new songs – the children or us and Adrian. Especially the song "Oceans of Dreams" – catchy, full of emotions and so good that Wiktor sang it all evening. Even Roni at home made a few sounds in response (though I'm not sure if that's approval or protest).

Children's reactions – hit or fake?

Oscar: "Nice movie, but there could have been more action. And more Maui. Maui is cool."

Sarah: "Moana's wonderful outfits! Can I have one? But seriously, shall we buy it?"

Alex: "Hei Hei Chicken is the funniest in the world! Can I have one?"

Wiktor: "Why doesn't the ocean speak? I want the ocean to talk!" (Note: a five-year-old is already planning the script for the third part).

Coming home – a life lesson

In the evening, when we came back, Alex didn't want to go to bed without his backpack (with which he sat the whole screening). Sara, on the other hand, tried to put a coconut shell on Roni to "look like a character from a movie". Oskar disappeared into his room, and Wiktor... well, Victor sang Moana's songs for half the night.

Summary – is it worth it?

A family cinema is an expense: 120 PLN for tickets + 280 PLN for food and gadgets = 400 PLN in total. But time together? Priceless. There was a lot of laughter, delight and questions about the next films. And if even Roni looked happy at home (although he didn't make it to the cinema), it means

POLISH

Rodzinny wypad do kina – kiedy śmiech, emocje i popcorn łączą siły! 🎬

Rodzinne wyjście do kina to jak misja w stylu „Mission Impossible”. Najpierw trzeba przekonać wszystkich, że naprawdę chcą iść. Potem ustalić, co obejrzeć, co jest niemalże tak skomplikowane, jak negocjacje pokojowe. A na końcu… no cóż, zaplanować budżet, bo wyprawa dla naszej szóstki to, krótko mówiąc, solidna inwestycja. Ale kto by się tym przejmował, kiedy mamy okazję spędzić razem czas? Tym razem na celownik wzięliśmy najnowszą animację – „Vaiana 2: Oceaniczne przygody”, która obiecywała humor, przygodę i mnóstwo śpiewania. Czy spełniła oczekiwania? Już zdradzam! Ale najpierw… jak wyglądała nasza droga do kina.

Przygotowania – czyli chaos kontrolowany

Zacznijmy od tego, że każde wyjście w naszej rodzinie to proces logistyczny, który można by opatentować. Pierwszy etap? Ubieranie Wiktora. Nasz pięciolatek ma wyjątkowy talent do negocjowania strojów. Ostatecznie poszedł w piżamie Spidermana, bo „Spiderman też lubi filmy!”.

Alex, jak zwykle, szukał swojego ulubionego plecaka z bohaterami Marvela. Po co mu plecak do kina? Nikt nie wie. Ale spróbuj mu to powiedzieć, a zrozumiesz, dlaczego negocjatorzy ONZ mają trudną pracę.

Oskar i Sara byli najbardziej „ogarnięci”, ale Sara nie przepuściła okazji, żeby ubrać Roni’ego w sweterek tematyczny – niestety pies został w domu, ale przynajmniej wyglądał jak prawdziwy kinoman.

Kino – mała wyprawa na Marsa

Dotarliśmy! Cała nasza szóstka wkroczyła do kina jak bohaterowie akcji. Dzięki abonamentowi Cinema City my z Adrianem mieliśmy bilety za darmo, więc na dzieci poszło tylko 120 zł. „Tylko” to oczywiście termin względny, ale jak na kino, to całkiem nieźle.

W holu dzieci wyczaiły automaty z kubkami z bohaterami filmu. Sara i Wiktor natychmiast zaczęli dramatyczne występy pod tytułem „Jak nie dostanę kubka, to umrę”. Nie mieliśmy wyjścia – dwa kubki z postaciami i toperami z filmu dołączyły do naszego kinowego arsenału, dorzucając 50 zł do rachunku.

Napoje, popcorn i nachosy, czyli… remortgaging

Do klasycznego zestawu kinowego nie ma u nas kompromisów: popcorn dla każdego, nachosy na spółkę (choć zawsze kończy się walką o serowy sos), cola i lemoniada. Koszt? Bagatela 230 zł. Alex postanowił zrobić z popcornu „rzeźbę wulkanu”, którą Wiktor przypadkiem wysypał na podłogę. W efekcie mieliśmy dwie lekcje – o geografii i cierpliwości.

Film – „Vaiana 2: Oceaniczne przygody”

No dobrze, a teraz przejdźmy do gwoździa programu – filmu. Jeśli pamiętacie pierwszą część, to wiecie, że Vaiana była opowieścią o przygodzie, samodzielności i poszukiwaniu swojego miejsca na świecie. W drugiej części mamy jeszcze więcej tego, co kochaliśmy: humoru, emocji i… piosenek, które zostają w głowie na długo po seansie.

Vaiana wyrusza na kolejną morską wyprawę, aby odkryć tajemnicze wyspy zaginionej cywilizacji. Towarzyszą jej oczywiście niezastąpiony kurczak Hei Hei i Maui, który tym razem zmaga się z kryzysem tożsamości – czy może być bohaterem, skoro czasem zachowuje się jak łotr?

Są nowe postaci, w tym niesamowita kapłanka oceanu Lania, która kradnie każdą scenę, w której się pojawia. Wątek przyjaźni między nią a Vaianą to jeden z najpiękniejszych elementów filmu.

Piosenki, które zapadły w pamięć

Muzyka? To prawdziwy hit! Nie wiem, kto bardziej się cieszył z nowych piosenek – dzieci czy my z Adrianem. Szczególnie utwór „Oceany marzeń” – chwytliwy, pełen emocji i tak dobry, że Wiktor śpiewał go jeszcze przez cały wieczór. Nawet Roni w domu wydał z siebie kilka dźwięków w odpowiedzi (choć nie jestem pewna, czy to aprobata czy protest).

Reakcje dzieci – hit czy kit?

Oskar: „Fajny film, ale mogło być więcej akcji. I więcej Maui. Maui jest cool.”

Sara: „Cudne stroje Vaiany! Mogę mieć taki? Ale serio, kupimy?”

Alex: „Kurczak Hei Hei jest najśmieszniejszy na świecie! Mogę takiego?”

Wiktor: „Dlaczego ocean nie mówi? Ja chcę, żeby ocean mówił!” (uwaga: pięciolatek już planuje scenariusz trzeciej części).

Powrót do domu – lekcja życia

Wieczorem, kiedy wróciliśmy, Alex nie chciał iść spać bez plecaka (z którym siedział cały seans). Sara natomiast próbowała założyć Roniemu kokosową skorupę, żeby „wyglądał jak postać z filmu”. Oskar zniknął w swoim pokoju, a Wiktor… cóż, Wiktor śpiewał piosenki Vaiany jeszcze przez pół nocy.

Podsumowanie – czy warto?

Rodzinne kino to wydatek: 120 zł za bilety + 280 zł na jedzenie i gadżety = 400 zł w sumie. Ale czas razem? Bezcenny. Było sporo śmiechu, zachwytów i pytań o kolejne filmy. A skoro nawet Roni w domu wyglądał na zadowolonego (choć nie dotarł do kina), to znaczy


This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


13/01/2025
10844
Daily Activity, Walking



0
0
0.000
0 comments