Dziennik #209/2023 - idzie zima
Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Strasznie spałam. Strasznie źle oczywiście. Sama jestem sobie winna, bo postanowiłam wziąć mniejszą dawkę leków nasennych z nadzieją, że uda się je trochę ograniczyć. Jak się okazało nic z tego, a nauka z tego płynie taka, że nie ma co eksperymentować. Więcej tego nie zamierzam powtarzać.
Jak wstałam pojechałam na zakupy drobne, bo brakowało mi kilka rzeczy do posiłków na najbliższe dni. Ku mojemu zdziwieniu o godzinie 6 auto było zamarznięte jakby była w pełni zima. Szok i niedowierzanie. Na szczęście mam odmrażacz do szyb, więc nie musiałam skrobać i dość szybko się uporałam z lodem, ale zdziwienie i tak pozostało. Zakupy na szczęście szybko zrobione, bo o takiej godzinie tłumu w sklepach nie ma.
Cały dzień na przemian przeleżałam to w łóżku to przed komputerem do godziny 14 kiedy to pojechałam na kontrolę do psychiatry. Długo musiałam czekać, bo ponad godzinę, ale dobrze, że w ogóle mogę być pod opieką, więc nie narzekam. Wspólnie zgodziłyśmy się, że jest nadzieja, bo przestało się pogarszać i za tydzień kolejna kontrola. Ja nadal czuję się źle, ale fakt, że od kilku dni się nie pogarsza naprawdę mnie cieszy. Znowu była mowa również o szpitalu, ale nie chcę tego, bo jest to dla mnie ostateczność. Jeszcze chcę powalczyć własnymi siłami o powrót do zdrowia i mam nadzieję, że to się uda. Zobaczymy zresztą, bo może nie będzie wyjścia, ale póki co nadzieja mnie nie opuszcza.
Po powrocie do domu zjadłam obiad i poszłam spać, bo jestem ostatnio skonana totalnie jakbym po 12 godzin dziennie kopała rowy. Wynika to z depresji i leków, które biorę dlatego nie przejmuję się tym nazbyt i po prostu jak mam już zgona to idę się trochę zdrzemnąć i nie walczę ze sobą. Długo musiałam do tego dojrzewać.
Jedzeniowo dzień mogę zaliczyć na plus, ponieważ w pełni wypełniłam dzisiejszy jadłospis i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Nie jest łatwo, bo aktualnie jestem w fazie jadłowstrętu i muszę się zmuszać, ale się udało. Każdy mały kroczek w powrocie do zdrowia bardzo mnie cieszy, bo mam nadzieję, że finalnie przegnam męczące mnie demony. Idę jeszcze z psem na spacer, potem obejrzę z jeden odcinek Peaky Blinders i spać. Sen jest zbawieniem. Totalnie.
Do jutra.
Zdrowia! Trzymaj się 🌺
Dziękuję!